Sorento zagrało świetny mecz na zakończenie zmagań w Skierniewicach w ramach A klasy. Widocznie nasi piłkarze bardzo dokładnie obejrzeli wcześniejszy mecz z Gruzją. Mieliśmy też swojego Lewandowskiego...
Frekwencja zawodników tym razem dopisała, nie było natomiast trenera Dominiaka, który wyjechał za granicę (być może zainteresują się nim kluby na Wyspach...?). Jego obowiązki przejął Piotr Mikulski, który w swoim debiucie zaliczył okazałe zwycięstwo 4:1.
Skład Sorento: Krystian Chrobot, Hubert Chrobot, Krystian Świątek, Piotr Mikulski, Mateusz Nowak, Michał Nowak, Damian Gawlikowski, Dawid Mikołajczyk, Dawid Kosmatka, Michał Jasiński, Damian Chrobot.
Na ławce zasiedli: Sebastian Ulanowski, Damian Majewski (obaj zagrali).
Wejście smoka w rundę wiosenną (szkoda, że tak późno) zaliczył Damian Chrobot. Z powodu operacji kolana nie był w stanie wcześniej pomagać drużynie na boisku, a szkoda, bo w niedzielę potwierdził, że ciągle ma patent na strzelanie bramek. Wziął przykład ze snajpera z Monachium i tak jak on, ustrzelił hat-tricka. Zajęło mu to nieco więcej niż 4 minuty, ale i tak to głównie dzięki niemu Sorento mogło spokojnie prowadzić grę z Olimpią. Damian musiał wzorować się także na Arkadiuszu Miliku, bo pierwsza bramka to odwrócona kopia strzału napastnika Ajaxu. Z tym, że Chrobot strzelał z lewej strony przed polem karnym i prawą nogą, reszta bez zmian. Piękny gol, do którego nasz napastnik dołożył potem wykorzystaną sytuację sam na sam. Goście odpowiedzieli bramką z główki, ale na więcej nie było ich stać.
Po przerwie do siatki trafił także Dawid Kosmatka, a swoją trzecią bramkę zdobył Damian Chrobot, który przelobował bramkarza rywali z lewego rogu pola karnego. Golkiper Olimpii pofrunął za piłką, ale trafił w słupek i nieco przetrącił konstrukcję bramki, po czym sam wylądował w bocznej siatce, razem z futbolówką.
Sorento zagrało dobrze, ambitnie, ale to zasługa szybko strzelonej bramki, po której nasi zawodnicy uwierzyli w swoje siły i pewnie prowadzili grę. Brawo za piękne pożegnanie sezonu 2014/2015 w Skierniewicach.
Trzeba jeszcze dodać, że niewielu kibiców zgromadziło się, aby oglądać ten mecz. Jednakże o atmosferę przy linii bocznej dbali niezawodni weterani naszej drużyny - Konrad Jęczkowski, a także Kamil Tartanus (ten ostatni wdział nawet w przerwie nowe korki, co może być zwiastunem powrotu do czynnego uprawiania sportu). Ich starania doprowadziły do wzbudzenia niewielkiego dopingu ze strony najmłodszych kibiców naszej drużyny. Obyśmy mogli tak samo przeżywać emocje w następnym sezonie przy stadionie w Skierniewicach.
Przed nami jeszcze jeden mecz wyjazdowy, w Placencji. Po takim zwycięstwie można spróbować postawić kropkę nad "i", i wygrać, aby zakończyć sezon z okazałym przytupem.